piątek, 27 grudnia 2013

#18 Moralność

He, fajnie pisać kolejny post wiedząc, że ktoś na niego niecierpliwe czeka... ;)


Kilka osób czytając moje wpisy stwierdziło, że muszę być bardzo smutnym człowiekiem, pełnym żalu, szukającym na siłę szczęścia. Wcale tak nie jest. Znajdź bardziej wesołą osobę ode mnie, a kupię Ci flaszkę. Szczęścia mam tyle, że chcę się nim dzielić z innymi, zawistni ludzie i tak to skrytykują lub kobiety o które się staram powiedzą "chciałabym byś był tylko dla mnie taki, a ty jesteś taki dla wszystkich." po czym mnie odrzucają. Egoizm to negatywna cecha, drogie koleżanki. Ci co mnie dobrze znają i czytają te wpisy, a jest ich tylko 5-8 osób, twierdzą że ten blog jest abstrakcją mojej osoby. To dobrze, zawsze chciałem coś osiągnąć i na to nie wyglądać. Zawsze chciałem zaskakiwać. Ostatnio zaskakuję każdą nowo poznaną osobę, która przez syndrom bycia człowiekiem, ocenia mnie na początku po wyglądzie i ubiorze, dalej tylko wzrasta chęć tej osoby do poznania mnie mocniej. To działa, tylko na osobach, które wcześniej o tobie nie słyszały, osoby z twojego miasta które znają Cię z plotek swoich koleżanek i przyjaciółek, mają już ułożony swój scenariusz i rysopis twojej osoby, mimo że rozmawiałeś z nimi raz w życiu, czy dwa. Te wpisy są niczym moje myśli, gdy rozmawiam z wami. Słucham, przetwarzam i wyrabiam sobie o was zdanie. Nie chcę od was życzeń, czy innych dobrych rad. Choć mogę sobie nie chcieć, każdy komentarz od was cieszy mnie mocno, więc zrobicie jak uważacie.
Głupotą jest odrzucanie czegoś co nam sprawia radość, nie sądzisz koleżanko?




Za mało ludzi w tych ciałach, za mało zieleni w kwiatach, za mało jasności w świetle, by poczuć ciepło na zimnym wietrze...

"My mamy coś dla Ciebie, chcesz tego na pewno mała,
 kapelusze, szaliki, złoto, sława....chcesz? czerwony dywan czeka, zapraszam..."


Znowu weekend. Siedzę na oknie, słucham warszawskich poetów i oglądam się przez prawe ramie patrząc na Marriott. Czekam na wykład. Siedzę i patrzę jak Ci starsi studenci podlizują się do wykładowców, by mieć lepsze oceny. Ironia, gdy dostajemy wyniki egzaminów, jest przeciwnie. Marriott, ja mogę na niego tylko popatrzeć, Ci faceci ode mnie ze studiów mogą tam wejść. Nie zazdroszczę im, nie żyłem nigdy w luksusie, więc nie jestem do niego przywiązany. Tak jak nie jestem przywiązany do dużych pieniędzy. Gdy kupuję prezent, potrafię dorzucić 50 zł by stworzyć sytuację, która da lepszy efekt, sprawiając komuś dwa razy większą radość, przy prezencie który kosztuje 15.
Stolica to zepsute miasto...  Cieszę się że jestem tam tylko raz na dwa tygodnie, mogę wtedy dostrzegać tylko atuty tego miasta, zamiast ciągle patrzeć na wyniszczający się człowieczy los. Jak pisałem w poprzednim wpisie, nie miałem praktycznie niczego w dzieciństwie, a teraz? teraz siedzę z tymi kierownikami i prezesami co dwa weekendy, piję wódkę i whiskey za ich pieniądze, słuchając ich bzdur i patrząc jak przytulają się do tych pijanych studentek, mimo że mają już żony i dzieci. Ja siedzę spokojnie, pewnie dlatego, że nie mam tej "żony" i dzieci. Ciągnę ich za język, gdy się upiją, bym miał wam o czym pisać na tym blogu. Ostatnio jeden z nich, który ma 36 lat, wkładał studentce zębami 50 zł  między piersi. Gdy przyjeżdżam odebrać od niego notatki, zawsze drzwi otwiera mi jego żona, jest bardzo ładna, zawsze trzyma dziecko na rękach, w jej oczach widzę szczęście i dumę z męża, który ciężko pracuje, by utrzymać rodzinę i robi studia, by poprawić status. Pewnie dlatego, iż jest nie świadoma co jej mąż robi po wykładach. Mógłbym jej powiedzieć, mógłbym...   ale nie chcę psuć czyjegoś pseudo-szczęścia. To byłoby jak postrzelenie tej kobiety, we wszystkie kończyny i zostawienie jej na pastwę Hien, które byłyby depresją i załamaniem nerwowym.
Jest też Mikołaj, gość który ma własną firmę i zarabia 5 razy więcej niż moi rodzice razem. Spędzam z nim dużo czasu, jest niewiele starszy ode mnie i bardzo w porządku dla kobiet. Gość, który potrafi bezinteresownie pójść i przynieść mi kawę, gdy ja się uczę w bibliotece. Cenię takie gesty bardziej niż wszystko inne na świecie. Chyba jak na razie jedyny porządny facet, którego spotkałem w tym mieście. Postrzega kobiety tak samo jak i ja, pewnie dlatego się dogadujemy, mimo różnicy wieku. Nie ma kobiety, bo nie ma na nią czasu. Poświęcał  czas dla kobiet, one tego nie doceniały, że był obok nich, gdy w tej chwili mógł być gdziekolwiek. Marzył im się facet z plakatu, teledysku czy filmu. Niebieskooki, blond włosy, o atletycznej sylwetce, taki co będzie jej powtarzał, że ją kocha. Będzie jej powtarzał, tak jak dwudziestu poprzednim. Kochane koleżanki, krótka rada "ludzie prawdziwi, nie wyglądają jak Ibisz". Teraz, gdy zobaczyły, że ciężko o prawdziwego faceta w tym zepsutym mieście, piszą do niego, dzwonią, a ja czasem przy nim czytam jego rozmowy z tymi kobietami i się szeroko uśmiecham. Czasem próbują go zaciągnąć do łóżka, facet ma wszystko, one dzięki wspólnemu dziecku mogłyby też to mieć. Zaciąganie bogatych facetów do łóżka przez studentki to standard w tym mieście.

"Tu każdy jak dyma kręci komórką film
No chyba, że zdradza żonę, czyli nie kręci nikt..."



Samotne, spragnione miłości i bliskości studentki są podatne na kłamstwo równie mocno jak dziecko.


"Diabeł ubiera się u Prady, nie jesteś Aniołem chociaż Zara to jest max na co Cię stać,
próbują Ci dawać rady, sami nie dają rady i żyją cały czas bez zmian...."


Studentki? Uciekają do Warszawy spragnione high life-u. Kluby, domówki i inne bale na których każda chce być królową. Studentki.... moralność spływa im razem z makijażem pod prysznicem.
Samotność zjada je tutaj kompletnie. Nie mając ambicji, nie patrząc w przyszłość, nie mając chłopaka wmawiają sobie, że trzeba żyć chwilą. Dwie znajome przespały się już z kilkoma chłopakami, gdzie dopiero co zaczęły studia i myślą, że będzie z tego miłość. Hee... Potem płaczą nad kawą po północy wmawiając sobie, że faceci to świnie, bo po tym wszystkim żaden z nich nie dzwoni. Też bym nie miał ochoty rozmawiać z kobietą, która po kilku spotkaniach wpuszcza mnie do łóżka. Mija pół semestru, jedna z nich dzwoni do mnie zapłakana, że rzuciła studia i nie wie co teraz będzie, he... zabawnie, polecam 5 melanży w tygodniu bo 4 to za mało, wtedy byłyby same piątki w indeksie. Te wszystkie najładniejsze dziewczyny z liceum, takie niedostępne były, gdy były jeszcze w maturalnej klasie. Poszczególne, gdy pytałem czy dadzą się wyciągnąć na kawę, to nie miały czasu(wyrażały niechęć). Teraz, gdy rozmawiam z nimi to chętnie wyszłyby, ze mną. Dorosłe życie + praca uszlachetnia, co nie dziewczyny? Np: taka Monika, dziewczyna tylko dla "górno-półkowych" chłopaków, jedna z najpiękniejszych dziewczyn, która wszystkim mówiła "nie", aż trafiła na mojego kolegę w warszawie, kierownika restauracji - zauroczyła się, wmawiając sobie, że to miłość. Pisałem w ostatnim akapicie poprzedniego wpisu czym jest miłość. Na 4 randce już spał z nią. Dowiedziałem się o tym przypadkiem jak rozmawiałem rok po fakcie z tym kolegą o dziewczynach. Zabawne jak życie pisze nasz zeszyt. Jakiś czas temu, dostałem fajne pytanie od znajomej z warszawy podczas rozmowy: "Ej, czy ty serio jesteś tym prawdziwym?". Zabawnie. Odpowiedziałem: "nie wiem, nie dowiesz się, jeśli się nie przekonasz...". Specjalnie prowokuję ludzi, ponieważ większą wartość ma dla mnie kobieta, która nie mając pewności, będąc zrażoną do świata przez prostackich facetów, potrafi podjąć ryzyko, poświęcając czas, by mnie lepiej poznać.

 "Szukasz miłości, gdzie miłość to tylko słowo...."

Dojrzałości żaden z nich nie znajdzie w klubie, nie nabędzie na studiach, ani nie kupi w pobliskim markecie...

"I bez ASP wejdziesz głęboko w sztukę..."

Studenci... Studia w takim mieście to raj dla nich.
Przybywają na studia, "studiować" za pieniądze rodziców. Na randki też chodzą za pieniądze rodziców. Każdy z nich ma pojęcie o życiu, takie co kowal o elektryce. Rozpieszczeni chłopcy, którzy myślą że świat należy do nich. Wbijają do klubów, robią zakłady. Który z nich przeliże więcej pijanych studentek na jednej imprezie. Sex? też nie jest tu problemem. Wystarczy dobry outfit, fajny instagram, troszkę sztucznych mięśni które wyrabiają na odżywkach oraz duża liczba przygotowanych kłamstw, będących dla tych kobiet niczym haczyk z proteiną dla ryby. To wystarczy, by co weekend z klubu wychodzić z inną dziewczyną i spędzać u niej noc. Gdy opowiadałem o tym paru znajomym nie wierzyli. Dopiero, gdy ich spotkałem po czasie, chwalili mi się swoimi "osiągnięciami", które liczą w zaliczonych dziewczynach. Wychodzisz z kumplem na piwo, a najciekawszą rzeczą którą może Ci opowiedzieć jest to, że jakaś dziewczyna się w nim zakochała i cały czas do niego pisze, bo ona coś "czuje" , gdzie koledzy postrzegają to w ten sposób "nie łudź się, że to miłość, przecież wiesz że to sex". Koledzy choć mają dziewczyny, to ściągają na telefony aplikacje, w których mogą ukryć rozmowy z poszczególnymi dziewczynami. Walą po rogach te niewinne dziewczyny, po czym wracają do swojej, a ona nie wiedząc o niczym, żyje jak gdyby nigdy nic. To zabawne. Jeszcze potrafią Cię krytykować za to, że coś próbujesz osiągnąć, ponieważ oni nic nie robią i czują się najlepsi. "rekordy w piciu piwa chłopcy dzielnie chcą pobić." Kolejny autentyk wśród moich znajomych, gdy jest związek. Chłopak popił i całował się publicznie z inną dziewczyną, gdy na następny dzień nastawił się, że jego związek się rozsypie, na spotkaniu ze swoją dziewczyną zamiast usłyszeć szereg obraźliwych epitetów usłyszał od niej "nic się nie stało, byłeś pijany więc ja to rozumiem.", byli nadal razem, gdzie tu mózg? Pół roku później jest sylwester, gdzie ona zrobiła dokładnie to samo co on, lecz była lepsza, bo zrobiła to z chłopakiem, który miał dziewczynę i jego dziewczyna też była na tym sylwestrze. Pozdrawiam serdecznie zakochanych. Faceci... ehh, Pozdrawiam tylko ich przyszłe żony i życzę owocnego życia, takiego jakie prowadzi kolega, o którym pisałem na początku tego wpisu. Wielcy panowie "dorośli".

"Moralność? to wymysł przegrywających...bo dopiero dojrzałość równa się dorosłość..."

Nie Diabeł, nie Anioł, nie Bóg, nie Szatan...to ja idę pewnym krokiem po ognistych kwiatach.

"mógłbym ci powiedzieć jak nie cieszyć się z życia
jak być złym człowiekiem, traktować ludzi jak psy
to przychodzi z wiekiem, gdy chcemy się rozliczać
i udowadnia ile jesteśmy warci
..."

Kim więc jestem ja? jestem zgorzkniałym typem, który żyje według swoich zasad i omija z dala wszystko to co wymienił powyżej. Śmiesznie to wygląda. Skrytykowałem wszystkich wokół i  pokazałem jacy są słabi, czy oczerniłem ich. Pewnie pomyślicie sobie teraz o mnie, że zrobiłem to by podkreślić swoją doskonałość? nic z tych rzeczy. To bezcelowe, gdy piszę te posty anonimowo. Ktoś stwierdził, że piszę to pod ludzi, by im się podobało, czy by zdobyć ich sympatię. Sami wiecie że nie promuję tego bloga nigdzie, wysłałem kilku osobom i tym, którym się podobało to wysyłam wciąż, jeśli czytają. Każdy z was czyta to dobrowolnie. Więcej argumentów nie potrzebuję, po prostu... "Nie mam zamiaru spełniać czyichś oczekiwań, w życiu nie chodzi o to by sympatię zdobywać".  Sami poszukajcie sensu tej wypowiedzi. Ja lubię siąść na starówce, czy w galerii i patrzeć na tych wszystkich zadbanych i nie zadbanych ludzi. Patrzę na ich zachowania, patrzę jak się poruszają, patrzę jak rozmawiają, patrzę na wszystko prócz na ich Moralność. Życie byłoby piękniejsze, gdyby tramwaj czasem poczekał sekundę dłużej, aż staruszka do niego wsiądzie, niż patrzeć jak odjeżdża. Byłoby pięknie, gdybym widział, że te kobiety mają jakiś cel w życiu, nie tylko imprezy ze znajomymi. Byłoby lepiej, gdybym widział tych facetów jak szanują obce kobiety. Wszystko byłoby idealne, gdybym miał pewność, że żaden Tata nie robi na boku drugiej Mamy. Bywa tak czasem, że rozmawiam z matkami moich koleżanek. Po dłuższym wywiadzie z ich strony, chcą mnie swatać ze swoimi córkami, córki nie chcą być swatane. Śmieszne, przecież to wasza Matka wie co dla was najlepsze ;)  Żyjcie na całego! lecz jak to jest żyć na całego? Ponoć człowiek jest nikim jeśli nie ma w życiu celu. Mój Tata dziś mi powiedział, że jego celem jest to, byśmy razem z rodzeństwem ułożyli sobie jak najlepiej nasze życie. Gratulacje Tato, wreszcie powiedziałeś coś z sensem. Jestem serdeczny dla wszystkich, nie żywię do ludzi zawiści, po prostu ignoruję tych złych, jeśli nie robią krzywdy komuś. Broń Boże, by jakiś podniósł rękę na kobietę czy dziecko, na moich oczach. Każdy wpis może ukazywać mnie w świetle pesymisty i krytyka, może.... a jak jest? to nieistotne. Każdy ma jakieś swoje odchyły, jedni płaczą po nocach sami w domu, inni idą się na kimś wyżyć, jeszcze inni podejmują próbę żyletki, a ja siedzę i piszę by was karmić doświadczeniami.

"masz tak samo jak on? spoko, może kiedyś go spotkasz WWA nocą, lubi patrzeć na stary kościół siedząc pod filarem, za uśmiech z pewnością poświęci chwil pare..." 








11 komentarzy:

  1. Doczekałam się w końcu i się tak zastanawiam, jaki Ty masz cel ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zależy o który cel pytasz ;) czy cel w jakim piszę tego bloga, czy cel życiowy, czy jeszcze jakiś inny? Jeśli chodzi o Cel tych postów. To nie mogę Ci napisać, bo wtedy wpisy wydawałby się mniej atrakcyjne, choć też rewelacji nie robię jak na te chwilę.

      Usuń
  2. Lubię ciepłe oczy, bliskich i francowate moralistki. I mimo, że pachnidło dawno opętała zgryzota, ucisk w mostku zostaje ku frywolności niepozornego 'kota'.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie piszesz. Znasz może książkę Neila Straussa "Gra"? To było moje pierwsze skojarzenie podczas czytania Twojego postu. Sama jestem studentką i tak, studiuję za kasę rodziców + stypendium, co w tym złego?
    Stolica zmienia ludzi. Mam kilka znajomych, które z ambitnych dziewczyn stały imprezowiczkami i minimum 3 razy w tygodniu wychodzą na miasto.
    Dobrze, że mnie to ominęło. Mogę mieszkać sama, głaskać kota i trzymać się z daleka od wszelkich imprez i facetów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki nie znałem. Sprawdziłem w sieci krótki opis i po części rozumiem dlaczego ten wpis mógł Ci się skojarzyć z tą książką. Choć to nadal pozostaje dwuznaczne, ponieważ : 1.Możesz mieć o mnie zdanie podrywacza. 2.Mogłaś po prostu stwierdzić, że czytałem i napisałem to na podstawie jego książki. Raczej to żadna z tych opcji. Studiowanie za kasę rodziców i studiowanie za kasę rodziców, to dwie różne sytuacje. Ja opisałem tutaj jedną z nich,choć jakbym się zastanowił to jest jeszcze smutniejsza trzecia wersja studiowania za kasę rodziców, w tej trzeciej sytuacji jest mój kolega. Gratuluję Ci stypendium. Skoro mówisz, że też masz takie znajome, których to miasto zmieniło to przynajmniej po części rozumiesz ten wpis czy też moje myślenie. Mówisz "Dobrze że mnie to ominęło" czyli musisz czuć się szczęśliwa ze swojego życia, nawet gdy patrzysz jak inni się bawią na imprezach. Wnioskuję, że po małej części zgadzasz się z moim zdaniem, więc chętnie wyszedłbym z kimś takim jak ty na herbatę, by porozmawiać choć jesteś tylko anonimem. Co do Faceta, nie wiem czy był w twoim życiu jakiś, czy może nie było żadnego, czy stwierdziłaś że żaden się nie nadaje lub może jak moja znajoma masz sytuację taką że żaden facet nigdy do Ciebie nie próbował podejść bliżej niż na tak zwane mentalne 5 kroków. To nieistotne. Ostatnio widziałem fajny komiks. Gdzie dziewczyna zadręcza się pytając Boga "Dlaczego nie ześlesz mi tego ideału" Bóg odpowiedział "Zesłałem 20 ale wszystkich odrzuciłaś lub zaproponowałaś przyjaźń" . Troszkę odbiegłem od tematu, przepraszam za wypowiedź nie na temat ale tak czasem mam. Dziękuję Ci tak jak wszystkim z osobna, że masz siłę czytać te wpisy choć jedne są lepsze, a drugie gorsze. Gdybyś miała jakiekolwiek pytanie co do wpisu, czy do mnie to pisz śmiało i zapomniałbym, podrap swojego kotka ode mnie za uszkiem, przynajmniej kot mojej babci to lubi ;)

      Usuń
    2. Książka mi się skojarzyła jako uzasadnienie czemu dziewczyny z niedostępnych stają się łatwe po kilku spotkaniach. Absolutnie to nie była aluzja do Ciebie bo nie znam Cię więc jak mogę porównywać? Brawo za przeczytanie recenzji przed odpowiedzią, zamiast idąc na łatwiznę odpisać "nie znam". W moim życiu daleko do szczęścia ale wiem, że droga nie prowadzi przez imprezy i kluby. A faceci? Było trzech. Z czego po pierwszym nerwica i leki na uspokojenie przez 2 lata. Drugi, z kasą i inicjujący związki dla seksu, zostawił mnie po 3 tygodniach bo dalej mówiłam "nie" (wpisał by się wzorowo w Twój post! ;) Komiks też widziałam a kotki podrapię, wszystkie cztery, ale dopiero jak wrócę z wymiany studenckiej do Polski.
      To kiedy herbata? ;)

      Usuń
    3. He... czyli jednak trafiam do ludzi ;) Herbatka, pewnie jak wrócisz do Polski, aktualnie i tak mam tyle problemów, że nie mam czasu nawet dla niektórych bliskich. Jestem też ciekawe jak tu trafiłaś, skoro jesteś anonimem a ja wysyłam te posty tylko do małej grupki zaufanych ludzi. Z którego miasta jesteś lub gdzie studiujesz?

      Usuń
  4. Cenię sobie anonimowość w sieci, ale w sumie mogę się ujawnić.
    Jak trafiłam? Zostawiłeś mi komentarz pod postem na blogu (który prowadzę z innego konta- mam swoje powody do takiego działania ale nie szukaj w tym logiki bo się zgubisz). Jeśli pytasz o miasto to studiuję w Cieszynie, do Warszawy czasem jeżdżę odwiedzać koleżankę z którą byłam na pierwszym roku ale dostała się na ASP.
    Odbiegliśmy od tematu stąd wybacz mi, że Ci taki spam pod postem robię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powiedzmy że się nie gniewam ;D gratulacje koleżance za ASP, poszukaj ode mnie wiadomości w skrzynce na facebooku.

      Usuń
  5. Powiem Ci szczerze że czytając Twoje wpisy czuję się jak bym czytał o sobie ale nie w sposób wyrywkowy a prawie po całości wszystkie przeżycia, uczucia i emocje wylane na klawiaturze w tych wpisach wywierają na mnie ciarki, to jak słuchając setny raz tej samej piosenki i za każdym razem wywołuje gęsią skórkę. Nie znamy się i możliwe jest to że się nie poznamy ale przysłowie mówi "nadzieja matką głupich" a po części jestem takim głupcem, tak czy siak z chęcią bym kiedyś z Tb usiadł przy dobrej muzyce szklance whisky i porozmawiał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że jest to możliwe i też bardzo chętnie. Jeśli jesteś z Warszawy to teoretycznie już się spotkaliśmy, że jesteś z mojego miasta raczej wątpię. Wszystko można zrealizować, lecz aktualnie mam czas zajęty sesją + kolokwia. Więc nie mam czasu na nic innego niż nauka i treningi.
      Fajnie że trafiają te wpisy nawet poszczególnych czytelników ;)

      Usuń