piątek, 27 grudnia 2013

#18 Moralność

He, fajnie pisać kolejny post wiedząc, że ktoś na niego niecierpliwe czeka... ;)


Kilka osób czytając moje wpisy stwierdziło, że muszę być bardzo smutnym człowiekiem, pełnym żalu, szukającym na siłę szczęścia. Wcale tak nie jest. Znajdź bardziej wesołą osobę ode mnie, a kupię Ci flaszkę. Szczęścia mam tyle, że chcę się nim dzielić z innymi, zawistni ludzie i tak to skrytykują lub kobiety o które się staram powiedzą "chciałabym byś był tylko dla mnie taki, a ty jesteś taki dla wszystkich." po czym mnie odrzucają. Egoizm to negatywna cecha, drogie koleżanki. Ci co mnie dobrze znają i czytają te wpisy, a jest ich tylko 5-8 osób, twierdzą że ten blog jest abstrakcją mojej osoby. To dobrze, zawsze chciałem coś osiągnąć i na to nie wyglądać. Zawsze chciałem zaskakiwać. Ostatnio zaskakuję każdą nowo poznaną osobę, która przez syndrom bycia człowiekiem, ocenia mnie na początku po wyglądzie i ubiorze, dalej tylko wzrasta chęć tej osoby do poznania mnie mocniej. To działa, tylko na osobach, które wcześniej o tobie nie słyszały, osoby z twojego miasta które znają Cię z plotek swoich koleżanek i przyjaciółek, mają już ułożony swój scenariusz i rysopis twojej osoby, mimo że rozmawiałeś z nimi raz w życiu, czy dwa. Te wpisy są niczym moje myśli, gdy rozmawiam z wami. Słucham, przetwarzam i wyrabiam sobie o was zdanie. Nie chcę od was życzeń, czy innych dobrych rad. Choć mogę sobie nie chcieć, każdy komentarz od was cieszy mnie mocno, więc zrobicie jak uważacie.
Głupotą jest odrzucanie czegoś co nam sprawia radość, nie sądzisz koleżanko?




Za mało ludzi w tych ciałach, za mało zieleni w kwiatach, za mało jasności w świetle, by poczuć ciepło na zimnym wietrze...

"My mamy coś dla Ciebie, chcesz tego na pewno mała,
 kapelusze, szaliki, złoto, sława....chcesz? czerwony dywan czeka, zapraszam..."


Znowu weekend. Siedzę na oknie, słucham warszawskich poetów i oglądam się przez prawe ramie patrząc na Marriott. Czekam na wykład. Siedzę i patrzę jak Ci starsi studenci podlizują się do wykładowców, by mieć lepsze oceny. Ironia, gdy dostajemy wyniki egzaminów, jest przeciwnie. Marriott, ja mogę na niego tylko popatrzeć, Ci faceci ode mnie ze studiów mogą tam wejść. Nie zazdroszczę im, nie żyłem nigdy w luksusie, więc nie jestem do niego przywiązany. Tak jak nie jestem przywiązany do dużych pieniędzy. Gdy kupuję prezent, potrafię dorzucić 50 zł by stworzyć sytuację, która da lepszy efekt, sprawiając komuś dwa razy większą radość, przy prezencie który kosztuje 15.
Stolica to zepsute miasto...  Cieszę się że jestem tam tylko raz na dwa tygodnie, mogę wtedy dostrzegać tylko atuty tego miasta, zamiast ciągle patrzeć na wyniszczający się człowieczy los. Jak pisałem w poprzednim wpisie, nie miałem praktycznie niczego w dzieciństwie, a teraz? teraz siedzę z tymi kierownikami i prezesami co dwa weekendy, piję wódkę i whiskey za ich pieniądze, słuchając ich bzdur i patrząc jak przytulają się do tych pijanych studentek, mimo że mają już żony i dzieci. Ja siedzę spokojnie, pewnie dlatego, że nie mam tej "żony" i dzieci. Ciągnę ich za język, gdy się upiją, bym miał wam o czym pisać na tym blogu. Ostatnio jeden z nich, który ma 36 lat, wkładał studentce zębami 50 zł  między piersi. Gdy przyjeżdżam odebrać od niego notatki, zawsze drzwi otwiera mi jego żona, jest bardzo ładna, zawsze trzyma dziecko na rękach, w jej oczach widzę szczęście i dumę z męża, który ciężko pracuje, by utrzymać rodzinę i robi studia, by poprawić status. Pewnie dlatego, iż jest nie świadoma co jej mąż robi po wykładach. Mógłbym jej powiedzieć, mógłbym...   ale nie chcę psuć czyjegoś pseudo-szczęścia. To byłoby jak postrzelenie tej kobiety, we wszystkie kończyny i zostawienie jej na pastwę Hien, które byłyby depresją i załamaniem nerwowym.
Jest też Mikołaj, gość który ma własną firmę i zarabia 5 razy więcej niż moi rodzice razem. Spędzam z nim dużo czasu, jest niewiele starszy ode mnie i bardzo w porządku dla kobiet. Gość, który potrafi bezinteresownie pójść i przynieść mi kawę, gdy ja się uczę w bibliotece. Cenię takie gesty bardziej niż wszystko inne na świecie. Chyba jak na razie jedyny porządny facet, którego spotkałem w tym mieście. Postrzega kobiety tak samo jak i ja, pewnie dlatego się dogadujemy, mimo różnicy wieku. Nie ma kobiety, bo nie ma na nią czasu. Poświęcał  czas dla kobiet, one tego nie doceniały, że był obok nich, gdy w tej chwili mógł być gdziekolwiek. Marzył im się facet z plakatu, teledysku czy filmu. Niebieskooki, blond włosy, o atletycznej sylwetce, taki co będzie jej powtarzał, że ją kocha. Będzie jej powtarzał, tak jak dwudziestu poprzednim. Kochane koleżanki, krótka rada "ludzie prawdziwi, nie wyglądają jak Ibisz". Teraz, gdy zobaczyły, że ciężko o prawdziwego faceta w tym zepsutym mieście, piszą do niego, dzwonią, a ja czasem przy nim czytam jego rozmowy z tymi kobietami i się szeroko uśmiecham. Czasem próbują go zaciągnąć do łóżka, facet ma wszystko, one dzięki wspólnemu dziecku mogłyby też to mieć. Zaciąganie bogatych facetów do łóżka przez studentki to standard w tym mieście.

"Tu każdy jak dyma kręci komórką film
No chyba, że zdradza żonę, czyli nie kręci nikt..."



Samotne, spragnione miłości i bliskości studentki są podatne na kłamstwo równie mocno jak dziecko.


"Diabeł ubiera się u Prady, nie jesteś Aniołem chociaż Zara to jest max na co Cię stać,
próbują Ci dawać rady, sami nie dają rady i żyją cały czas bez zmian...."


Studentki? Uciekają do Warszawy spragnione high life-u. Kluby, domówki i inne bale na których każda chce być królową. Studentki.... moralność spływa im razem z makijażem pod prysznicem.
Samotność zjada je tutaj kompletnie. Nie mając ambicji, nie patrząc w przyszłość, nie mając chłopaka wmawiają sobie, że trzeba żyć chwilą. Dwie znajome przespały się już z kilkoma chłopakami, gdzie dopiero co zaczęły studia i myślą, że będzie z tego miłość. Hee... Potem płaczą nad kawą po północy wmawiając sobie, że faceci to świnie, bo po tym wszystkim żaden z nich nie dzwoni. Też bym nie miał ochoty rozmawiać z kobietą, która po kilku spotkaniach wpuszcza mnie do łóżka. Mija pół semestru, jedna z nich dzwoni do mnie zapłakana, że rzuciła studia i nie wie co teraz będzie, he... zabawnie, polecam 5 melanży w tygodniu bo 4 to za mało, wtedy byłyby same piątki w indeksie. Te wszystkie najładniejsze dziewczyny z liceum, takie niedostępne były, gdy były jeszcze w maturalnej klasie. Poszczególne, gdy pytałem czy dadzą się wyciągnąć na kawę, to nie miały czasu(wyrażały niechęć). Teraz, gdy rozmawiam z nimi to chętnie wyszłyby, ze mną. Dorosłe życie + praca uszlachetnia, co nie dziewczyny? Np: taka Monika, dziewczyna tylko dla "górno-półkowych" chłopaków, jedna z najpiękniejszych dziewczyn, która wszystkim mówiła "nie", aż trafiła na mojego kolegę w warszawie, kierownika restauracji - zauroczyła się, wmawiając sobie, że to miłość. Pisałem w ostatnim akapicie poprzedniego wpisu czym jest miłość. Na 4 randce już spał z nią. Dowiedziałem się o tym przypadkiem jak rozmawiałem rok po fakcie z tym kolegą o dziewczynach. Zabawne jak życie pisze nasz zeszyt. Jakiś czas temu, dostałem fajne pytanie od znajomej z warszawy podczas rozmowy: "Ej, czy ty serio jesteś tym prawdziwym?". Zabawnie. Odpowiedziałem: "nie wiem, nie dowiesz się, jeśli się nie przekonasz...". Specjalnie prowokuję ludzi, ponieważ większą wartość ma dla mnie kobieta, która nie mając pewności, będąc zrażoną do świata przez prostackich facetów, potrafi podjąć ryzyko, poświęcając czas, by mnie lepiej poznać.

 "Szukasz miłości, gdzie miłość to tylko słowo...."

Dojrzałości żaden z nich nie znajdzie w klubie, nie nabędzie na studiach, ani nie kupi w pobliskim markecie...

"I bez ASP wejdziesz głęboko w sztukę..."

Studenci... Studia w takim mieście to raj dla nich.
Przybywają na studia, "studiować" za pieniądze rodziców. Na randki też chodzą za pieniądze rodziców. Każdy z nich ma pojęcie o życiu, takie co kowal o elektryce. Rozpieszczeni chłopcy, którzy myślą że świat należy do nich. Wbijają do klubów, robią zakłady. Który z nich przeliże więcej pijanych studentek na jednej imprezie. Sex? też nie jest tu problemem. Wystarczy dobry outfit, fajny instagram, troszkę sztucznych mięśni które wyrabiają na odżywkach oraz duża liczba przygotowanych kłamstw, będących dla tych kobiet niczym haczyk z proteiną dla ryby. To wystarczy, by co weekend z klubu wychodzić z inną dziewczyną i spędzać u niej noc. Gdy opowiadałem o tym paru znajomym nie wierzyli. Dopiero, gdy ich spotkałem po czasie, chwalili mi się swoimi "osiągnięciami", które liczą w zaliczonych dziewczynach. Wychodzisz z kumplem na piwo, a najciekawszą rzeczą którą może Ci opowiedzieć jest to, że jakaś dziewczyna się w nim zakochała i cały czas do niego pisze, bo ona coś "czuje" , gdzie koledzy postrzegają to w ten sposób "nie łudź się, że to miłość, przecież wiesz że to sex". Koledzy choć mają dziewczyny, to ściągają na telefony aplikacje, w których mogą ukryć rozmowy z poszczególnymi dziewczynami. Walą po rogach te niewinne dziewczyny, po czym wracają do swojej, a ona nie wiedząc o niczym, żyje jak gdyby nigdy nic. To zabawne. Jeszcze potrafią Cię krytykować za to, że coś próbujesz osiągnąć, ponieważ oni nic nie robią i czują się najlepsi. "rekordy w piciu piwa chłopcy dzielnie chcą pobić." Kolejny autentyk wśród moich znajomych, gdy jest związek. Chłopak popił i całował się publicznie z inną dziewczyną, gdy na następny dzień nastawił się, że jego związek się rozsypie, na spotkaniu ze swoją dziewczyną zamiast usłyszeć szereg obraźliwych epitetów usłyszał od niej "nic się nie stało, byłeś pijany więc ja to rozumiem.", byli nadal razem, gdzie tu mózg? Pół roku później jest sylwester, gdzie ona zrobiła dokładnie to samo co on, lecz była lepsza, bo zrobiła to z chłopakiem, który miał dziewczynę i jego dziewczyna też była na tym sylwestrze. Pozdrawiam serdecznie zakochanych. Faceci... ehh, Pozdrawiam tylko ich przyszłe żony i życzę owocnego życia, takiego jakie prowadzi kolega, o którym pisałem na początku tego wpisu. Wielcy panowie "dorośli".

"Moralność? to wymysł przegrywających...bo dopiero dojrzałość równa się dorosłość..."

Nie Diabeł, nie Anioł, nie Bóg, nie Szatan...to ja idę pewnym krokiem po ognistych kwiatach.

"mógłbym ci powiedzieć jak nie cieszyć się z życia
jak być złym człowiekiem, traktować ludzi jak psy
to przychodzi z wiekiem, gdy chcemy się rozliczać
i udowadnia ile jesteśmy warci
..."

Kim więc jestem ja? jestem zgorzkniałym typem, który żyje według swoich zasad i omija z dala wszystko to co wymienił powyżej. Śmiesznie to wygląda. Skrytykowałem wszystkich wokół i  pokazałem jacy są słabi, czy oczerniłem ich. Pewnie pomyślicie sobie teraz o mnie, że zrobiłem to by podkreślić swoją doskonałość? nic z tych rzeczy. To bezcelowe, gdy piszę te posty anonimowo. Ktoś stwierdził, że piszę to pod ludzi, by im się podobało, czy by zdobyć ich sympatię. Sami wiecie że nie promuję tego bloga nigdzie, wysłałem kilku osobom i tym, którym się podobało to wysyłam wciąż, jeśli czytają. Każdy z was czyta to dobrowolnie. Więcej argumentów nie potrzebuję, po prostu... "Nie mam zamiaru spełniać czyichś oczekiwań, w życiu nie chodzi o to by sympatię zdobywać".  Sami poszukajcie sensu tej wypowiedzi. Ja lubię siąść na starówce, czy w galerii i patrzeć na tych wszystkich zadbanych i nie zadbanych ludzi. Patrzę na ich zachowania, patrzę jak się poruszają, patrzę jak rozmawiają, patrzę na wszystko prócz na ich Moralność. Życie byłoby piękniejsze, gdyby tramwaj czasem poczekał sekundę dłużej, aż staruszka do niego wsiądzie, niż patrzeć jak odjeżdża. Byłoby pięknie, gdybym widział, że te kobiety mają jakiś cel w życiu, nie tylko imprezy ze znajomymi. Byłoby lepiej, gdybym widział tych facetów jak szanują obce kobiety. Wszystko byłoby idealne, gdybym miał pewność, że żaden Tata nie robi na boku drugiej Mamy. Bywa tak czasem, że rozmawiam z matkami moich koleżanek. Po dłuższym wywiadzie z ich strony, chcą mnie swatać ze swoimi córkami, córki nie chcą być swatane. Śmieszne, przecież to wasza Matka wie co dla was najlepsze ;)  Żyjcie na całego! lecz jak to jest żyć na całego? Ponoć człowiek jest nikim jeśli nie ma w życiu celu. Mój Tata dziś mi powiedział, że jego celem jest to, byśmy razem z rodzeństwem ułożyli sobie jak najlepiej nasze życie. Gratulacje Tato, wreszcie powiedziałeś coś z sensem. Jestem serdeczny dla wszystkich, nie żywię do ludzi zawiści, po prostu ignoruję tych złych, jeśli nie robią krzywdy komuś. Broń Boże, by jakiś podniósł rękę na kobietę czy dziecko, na moich oczach. Każdy wpis może ukazywać mnie w świetle pesymisty i krytyka, może.... a jak jest? to nieistotne. Każdy ma jakieś swoje odchyły, jedni płaczą po nocach sami w domu, inni idą się na kimś wyżyć, jeszcze inni podejmują próbę żyletki, a ja siedzę i piszę by was karmić doświadczeniami.

"masz tak samo jak on? spoko, może kiedyś go spotkasz WWA nocą, lubi patrzeć na stary kościół siedząc pod filarem, za uśmiech z pewnością poświęci chwil pare..." 








środa, 11 grudnia 2013

#17 Bagażowy

Cześć, Mam 21 lat.  Jeśli dzisiejsza młodzież jest romantyczna, emocjonalna, urocza, czuła i wrażliwa oraz szlachetna to możesz mówić na mnie: Socjopata. 


Jestem młody. Mówią, że w cierpieniu dojrzewa się dwa razy szybciej. Cały tekst poniżej, to tylko część mojego Bagażu, który dźwigam na co dzień.



"Koloru, Twoje poliki, są wiśni,
gdy idziesz do podstawówki i jesteś inny, niż wszyscy."


Kim jestem? Moi koledzy mieli pieniądze, ja nie prosiłem Mamę o złotówkę, bo wiedziałem, że nie miała. Ciężko utrzymać piątkę dzieci z pensji przedszkolanki i mechanika który dostawał lekko ponad najniższą krajową. Ciężko mieszkać w 7 osób w dwupokojowym mieszkaniu blokowym. Ciężko było żyć na moim osiedlu nie paląc, nie pijąc, nie będąc wandalem. Ciężej było moim rodzicom, iż musieli znosić skargi wszystkich sąsiadek na mnie, mimo wszystkich innych problemów. Musieli słuchać, że ich syn pobił kogoś, że ich syn zaczął palić papierosy w pierwszej podstawówce. Musieli słuchać moich kłamstw, a ja musiałem znosić ból, który zadawał mi mój ojciec w ramach kary. Ciężko było żyć, nienawidząc swojego ojca, lecz pewnie ciężej było mojemu koledze wnosić swojego pijanego ojca na pierwsze piętro do domu. Ja przynajmniej Ojca miałem, on mimo że miał, to nie mógł tego odczuć.Wychodziłem rano wracałem wieczorem. Nie chciałem siedzieć w domu. Młodszy brat? biłem się z nim ciągle. On mówił do mnie "krzywa japa" ja w japę go uderzałem. Sumienie? na blokach tego się nie nauczysz. Ponoć uderzyć brata, to gorzej niż popełnić samobójstwo. To nie wszystko, byłem gorszy od innych. Byłem najgorszy, a przynajmniej tak się czułem. Dlaczego? możesz stwierdzić że robię z siebie męczennika, ale ty nie odziedziczyłeś wady genetycznej po swojej babci, przez co byłeś obiektem pośmiewisk. Na piątkę dzieci musiało trafić na mnie, Bóg mnie kocha. Przychodziłem do szkoły i mimo, że miałem kolegów, to śmieli się czasem z tego.


"Przyzwyczaiłem się i kiedy miał nowy dowcip pupil
Mówiłem "Krzywą buzię mieć wolę, niż być głupi"."

Miałem kolegów starszych i młodszych z którymi spędzałem czas na osiedlu. Moje dzieciństwo to loteria, jednego dnia grałem z kimś w zośkę pod blokiem, chwaliłem mu się, co nowego się nauczyłem, by dostać od starszych kolegów pochwalę, ponieważ od rodziców ich nie dostawałem. Drugiego dnia widzę tą samą osobę z pętlą na szyi wiszącą w lesie przy blokach. Przyjaciół tu nie znajdziesz, twierdziłem że mam jednego. Po 18 latach znajomości pokazał kły. Kolega też ponoć miał. Zrobił domówkę, a przyjaciele, gdy zobaczyli iż jest pijany, wyciągnęli od niego pin do karty bankomatowej i wyciągnęli całe jego pieniądze. Dziewczyna go rzuciła, gdy opłacił jej prawo jazdy i udało się jej zdać. + Masa innych faktów, o których wiem tylko ja i nikt więcej na osiedlu, nawet rodzina, nawet nie wiedzą przyjaciele. Wiem ponieważ często odwoziłem go do domu z pobliskiego miasta, gdy był pijany. Skończył podobnie do poprzedniego kolegi z pętlą na szyi. Myślałem że jak pójdę do gimnazjum to czasy się zmienią, wszystko będzie dobrze. Straciłem następnego kolegę, który skończył ze sobą w ten sam sposób. Życie jest przykre, zakończyć swoje istnienie w wieku 14 lat. Będąc młodym nie wiedziałem, dlaczego Milena zasłaniała blizny swetrem na swoim ciele. Nie wiedziałem też dlaczego Zbyszek wtedy nie pojawił się w szkole, mimo iż mieliśmy grać razem w ręczną na wf-ie. Moi koledzy z którymi się wychowywałem spędzając całe dnie, kiedyś mówili że będą szefami w dobrych firmach i będą zarabiać tyle floty że będą mieli wszystko. Teraz pytają mnie czy mam pożyczyć pieniądze do jutra, bo swoje już całe przepili. Marcin mimo że już Ojca nie ma, dokonał czegoś, czego nie był w stanie dokonać żaden polak, a ponoć tutaj jest tylko Patologia...Tata pewnie jest z niego dumny tam na górze. Ania zawsze mówiła, że chce mieć przystojnego faceta, który będzie ją kochał, z tej miłości straciła cnotę w podstawówce, później miało ją pół osiedla. Michał był narkomanem. Pił, ćpał i tak w kółko ale miał niezwykły talent, rzeźbił lepiej niż 3/4 ludzi w Polsce, gdyby nie jego brat leżałby teraz zaćpany na śmierć pod klatką blokową. Co się stało ze mną? skoro wychowywałem się wśród takich ludzi. Czytaj dalej... Mówiłem o tym na maturze ustnej, komisja gratulowała mi osobiście podając mi dłoń. Przypadków jest cała masa, a ja znam je doskonale, dlatego tak szanuję życie, z tego powodu często odmawiam, gdy wciągają mnie by się uchlać, wylewam wódkę za moich kolegów, których już nie ma.


"To bezsens chłopaku, mimo całego syfu
  nie rób sobie krzywdy przez rzeczy na które nie masz wpływu..."



Dodatkowo moje pochodzenie mówiło za siebie, najbardziej patologiczne osiedle w powiecie? zdanie mają o tym wasi rodzice, wy raczej nie wiecie zbyt wiele. Waszego snu nie przerywały strzelaniny o 2 w nocy na osiedlu, czy tak zwane ustawki między miejscowe. Ludzie boją się tu przyjeżdżać, ludzie nie boją się o tym mówić źle, bo przecież każdy mówi źle, czyli to dla nich normalne. Ludzie błądzą, dlatego nie utożsamiam się z nikim. Wyobraź sobie sytuację, gdy idziesz na praktyki i twój opiekun się pyta skąd jesteś, gdy mu odpowiesz patrzy na ciebie z pogardą, traktuje Cię gorzej, zadając pytanie "jak tam nie powiesił się u was nikt ostatnio...?", a tobie przed oczami w tym momencie wyświetlają się koledzy, którzy odeszli. De facto, przykro mi było. Nie mogłem z tym nic zrobić. Moja wada? Operacja, była niemożliwa, a nawet jeśli byłaby możliwa, to nie byłoby stać moich rodziców na to. Zacząłem grać w nogę, grałem zawsze w pierwszym składzie - osiedlowy talent + mój dobry kolega, który też jak większość tutaj, miał ojca alkoholika. Zdobyłem szacunek na osiedlu, choć nadal zdarzało się, że ktoś mnie obrażał z powodu mojej wady, lecz wtedy już uśmiechałem się do nich, bo szkoda słów. Szkoła średnia, w końcu było stać moich rodziców na aparat, choć przy tak wielkiej wadzie wyleczenie całkowite nie było możliwe, pięciu lekarzy spasowało twierdząc, że to niemożliwe, kto im dał dyplom... Straciłem już nadzieję że będę "normalny".

"Dlaczego siedzisz do północy znów mały,
dlaczego męczysz oczy i otwierasz wszystkie rany

ciemną nocą... to jakaś autoagresja?
nie szukasz wyjścia, budujesz labirynty..."



Pisząc to wszystko nie czuję się jakbym miał kluskę w gardle, lecz jakby mi ktoś do przełyku włożył gruz owinięty kolczastym drutem. Miłosne zawody są niczym w porównaniu z tym wszystkim, raczej się uśmiecham, gdy w tym przypadku mi coś nie wyjdzie. Wracając do mojej wady. Po długim czasie znalazła się Pani, która wątpiła, że się to uda,  lecz podjęła wyzwanie ze zwątpieniem w oczach. Zrobiło się jej tak szkoda, gdy patrzyła w moje błękitne oczy, widziała w nich cierpienie, darzyła mnie współczuciem, przez co nie brała od nas żadnych pieniędzy za wizytę, gdzie od innych chciała po ok. 200 zł. Moją wadę w 40 % zminimalizowano, za co kupiłem tej Pani na koniec kuracji, piękny bukiet kwiatów. Cieszyła się z miłego gestu ponieważ nie miała męża, ja też cieszyłem się w pewnym stopniu, choć na zdjęciach nadal nie wyglądałem naturalnie. Rozmawiając z kimś starałem się stać przodem zamiast bocznym profilem. Widziałaś kiedyś płaczącego faceta, który nie płacze z powodu Bólu? jeżeli nie to szkoda, że nie byłaś wtedy przy mnie.



"Zabłądziłem wśród tych ulic, brudnych ulic
brudnych tak, że możesz brud przytulić... czujesz?"


Chodziłem do szkoły średniej, miałem beef z połową mojej klasy, ponieważ mogli pomiatać słabszymi, ja sobie na to nie pozwalałem. Spędzałem czas głównie z osobami z innych klas. Poznawałem masę ludzi, poznałem najładniejsze dziewczyny ze szkoły, za co znienawidziła mnie kolejna grupa ludzi. Ponieważ, wychodziłem czasem na spacer z dziewczynami, do których oni nie mieli startu. Żadnej nie kochałem po prostu lubię rozmawiać z kobietami, a one chyba widziały, iż mogą mi ufać. Dzięki Pani od Angielskiego zrodził mi się projekt w głowie. Zebrałem informacje, zacząłem działać, zacząłem się starać. Walczyłem rok o coś co nie dałoby mi nic prócz satysfakcji. Nie dało, ponieważ nie udało mi się. Przypadkiem podsłuchałem rozmowę rodziców, gdy wspominali, że to o co walczę jest niemożliwe, Tata się lekko podśmiewał z moich ambicji. To smutne, że nawet rodzina nie wierzy w ciebie. Minął drugi rok, coś ruszyło w tej sprawie. Okrzyknęli mnie przykładem współczesnej młodzieży w gazetach. Pokazałem, że mam iskrę, walczę o coś do końca, zamiast dużo mówić i błyszczeć.


"To czas gdy z nienawiścią chodziłem pod rękę...
oprócz mnie samego nikt nie wierzył we mnie..."



Nie kochali nas rodzice albo po prostu tego nie odczuwaliśmy, gdy mogliśmy porównać siebie do kolegów z dobrych domów. Dzięki temu wszystkiemu miałem ambicje pięć razy większe, niż moi koledzy. Nie miałem pieniędzy więc nie chodziłem na imprezy, szlifowałem talent. Dziewczyny zaczęły do mnie pisać i piszą do tej pory, koledzy zaczęli odzywać się, gdy zaczynałem coś osiągać, od 4 zwycięstw w szkolnych turniejach, przez występ na kilku koncertach w stolicy,  wywiady do artykułów, powiatowa gazeta, aż po zapisanie się w historii mojego rodzinnego miasta. Nazwali mnie prekursorem. Koledzy chcą stawiać wódkę, opić sukces, ludzie którzy mnie praktycznie nie znają z mojego osiedla też chcą stawiać wódkę i opić sukces. Rodzice zawsze narzekali, że syn się nie uczy, Ojciec wołał do mnie nie po imieniu, lecz "Ty głąbie". Teraz syn jest prymusem na najlepszej Polskiej uczelni. Dziekan mu powiedział, że widzi w nim potencjał. Znajomi zawsze chcieli tej Sławy,  lecz wyszło odwrotnie, gdy ja chciałem mieć tylko spokój, dlatego teraz mam tylu wrogów pośród bloków - Zawiść, Zazdrość, zmieszana z agresją. Wiedza oraz doświadczenia życiowe, to coś czego nie ukradnie mi dres pod blokową klatką...


"Warte nic milion w gaciach, przy miliardzie w rozumie..."


Tata nadal chyba nie czuje dumy z syna, Mama chwali się koleżankom. Ja po prostu robię to dla siebie, skąd we mnie taka iskra?  Nie miałem nic w dzieciństwie. Byłem najgorszy, teraz chcę być najlepszy. Rozwinąłem wyobraźnie, by patrzeć 10 lat w przód, by kreatywność nie miała końca. Czasem wydaje mi się że posiadam zdolność empatii, ponieważ rozumiem problemy innych ludzi. Wiem co ważne, lecz wiem też co ważniejsze. Byłem smutny przez całe dzieciństwo, gdzie dzieciństwo to najważniejszy okres życia człowieka. Teraz po 20 latach czekania, gdy operacja jest możliwa, by zneutralizować moją wadę, dzięki Tomkowi wiem że nie potrzebuję jej, chcę być sobą. Chcę budzić się rano i patrzeć w lustrze na tę krzywą japę. Nie muszę się nikomu podobać, akceptuję tych co lubią mnie za to jaki jestem, a nie za to jak wyglądam. Jak to powtarzał mój dziadek, " Liczy się gest" dlatego gest mam największy dla ludzi którzy potrafią mnie zaakceptować. Największy Gest mają Ci, którzy w życiu mają najmniej. Ja nadal nie chcę mieć nic więcej, niż dobry dom i kochającą rodzinę, ponieważ o szczęście ich zadbam osobiście, szczęście można zbudować. Widziałem jak wygląda rodzinne nieszczęście, więc wierzę że karma wróci i los się do mnie odwróci, bym mógł patrzeć na rodzinne szczęście.


"I teraz, kiedy mogę mówię "chuj w to"
chcę widzieć siebie, kiedy patrzę w lustro.
"


Stolica... Uśmiecham się, gdy tam jestem. Zawsze w przejściach, czy na uczelni, czy w autobusie, czy w sklepach przepuszczam kobiety, za co dostaję od nich uśmiech. Nie wiem czy istnieje takie słowo ale chyba jestem uśmiechoholikiem, jeśli chodzi o kobiety. Ponieważ, taki drobny gest z mojej strony, a każda z nich potrafi to docenić. W Ciemno mogę stawiać, iż życie w warszawie już je zniszczyło na tyle, że cieszą się z każdej miłej niespodzianki. Więc odpowiedz mi na jedno, dlaczego mała znowu jesteś smutna, najgorsze minęło, teraz może Cię spotkać tylko to co najlepsze. Ktoś zabrał Ci szczęście? teraz ono wróci i będzie go 2x więcej. Życie jest piękne i daje wiele możliwości, szkoda tracić czas na skraplanie bolesnych uczuć czy gorzkich emocji. Spójrz na taką Natalię, ma 23 lata. Miała faceta, twierdziła, że go kocha najmocniej na świecie, on też tak twierdził(faceci....) - Efekt przywiązania się do osoby. Miarą miłości nie jest ilość powtarzanego słowa "kocham" , lecz to ile w stanie jesteśmy zrobić dla drugiej osoby, mogąc w tej chwili robić cokolwiek innego. Natalia zaszła w ciążę, poroniła swoje pierwsze dziecko, a facet który twierdził że ją kocha, opuścił ją przed porodem. Mimo tego Natalia, wciąż potrafi obdarzyć uśmiechem. Ty wciąż myślisz, że masz problem ? powiem krótko. Nie widzę go.
Wybory czy zmiany są trudne, gdy umysł przyćmiewa depresja, żal, smutek, rozgoryczenie oraz wstręt do świata. Ja mogę tylko pisać we wpisach, jak można postąpić, a co powinnaś ty już wiesz to najlepiej...



"Chcesz, sprawdź mnie, mały test na zaufanie.
Chodź ze mną na chwilę Ty to moje postrzeganie.
Chcesz, zasłoń mi oczy, ja będę szedł jak ślepiec.
A co powinnaś, to Ty już wiesz to najlepiej..."




poniedziałek, 2 grudnia 2013

#16 Postęp



"Jesteś tym inteligentnym człowiekiem, który dopuszcza do swojego umysłu możliwość popełnienia błędu..."

Miłe słowa nie dlatego, że ktoś określił mnie osobą inteligentną, lecz dlatego, iż widzę teraz wyraźną różnicę między mną, a moim ojcem, który nie miał w swoim życiu miejsca na słowo błąd. Wiem, że tym razem też mogę się mylić, ale nie chciałbym w przyszłości nazwać tego błędem. Każdy z nas chce, by nam się w końcu poukładało, by rany się zasklepiły, by codziennie rano, za oknem witać te same drzewa uśmiechem, zamiast rzewnymi łzami. Dla mnie to stało się już obojętne..."jak dla mnie możesz to na raz kochać i hejtować"   siedzę i mrużę oczyma, aż nawilżę policzki. Niech myślą, że mam jeszcze uczucia. To sztuczne wiem, lecz na widok czegoś naturalnego ludzie robią oczy jakby uważali moje marzenia za zbutwiałe. Możesz słuchać, lecz nie usłyszysz. Możesz patrzeć, lecz nie zobaczysz. Możesz pytać, lecz nie odpowiem... Jeśli nie patrzyłaś, kiedy chciałem Ci to pokazać i nie słuchałaś kiedy mówiłem... "Nie wszystko złoto co się świeci" chyba dojrzałem, by to rozumieć. W czasie, gdy moi koledzy myślą, gdzie będą pić tego weekendu za pieniądze swoich rodziców. Michał mnie nauczył, że nienawiść do niczego nie prowadzi, pewnie dlatego jego żona tak mocno go kocha, choć w obronie rodziny mógłbym nawet zabić. Choć jestem tylko kroplą to będę głośniejszy, niż cały strumień, pytasz dlaczego chcę taki być? jeśli nie jesteś dostatecznie blisko mnie, to i tak nie zrozumiesz. Mam zbyt brudne serce, byś wiedziała jak go dotknąć, nie brudząc własnego. Kołysz mną, bo nie było na tym morzu pełnym uczuć, jeszcze żadnej fali. Choć mnie nadal nie słucha, mogę cyklicznie tylko powtarzać, że mam zbyt delikatne dłonie, by tłuc kryształ o beton. Mam pręgi na plecach, wadę genetyczną na twarzy oraz niedocenioną osobowość, a mimo tego mam nadzieję, że mi się uda, nawet jeśli każdy wokół powtarza mi że to niemożliwe... Zrobię tyle kroków ile mi pozwoli, plus 10 więcej tych których mi nie pozwoli. Choćbym nie wiem jak wielkim był ideałem, zawsze znajdzie się ktoś, kto pokaleczy moje stopy, gdy będę szedł po to, czego nigdy nie miałem...




"Może szczęścia mnie omija, może, tak na prawdę mnie omija pech, a to co mnie spotyka to ostrzeżenie Boże..."