poniedziałek, 20 sierpnia 2018

#26 Kaganiec

Delikatne opuszki jej palców szukały szczęścia po ciemku, lecz iskra oświetlająca jej szlaki zgasła w moim sercu...

Jej działania to naśladownictwo, zbyt mocno uwięziona oddziaływaniem innych by dopuścić własne myśli do spaceru po ustach. Wielbicielka piękna, sprawczyni modłów, lecz Bóg był jej obcy. Kto kocha poezję, może liczyć na wiele wspaniałych wrażeń. Zbyt przyśpieszone były bicia jej serca, by mogła dostrzec prawdziwą ideę skrytą na pozostawionym przeze mnie papierze. Iskrą natchnienia była, szlak powietrza ujeżdżając chciała do snu ułożyć swój błogi byt.
Można by zaznaczyć że wiek jej był młody, lecz wystarczający by docenić młodego błękitnookiego zważając by prostym problemom zdławić się nie dać. Choć w wielu aspektach był z niego biedak, jego szczerych intencji jak złoto, kadź swoim mrokiem nie jest w stanie pokryć.
Ptaszę więzione co hymnu słucha niczym szelestu róży w botanicznym sadzie, jak szkliste spojrzenie rzucone do stóp twoich które po cierniach kroczyły bez świadomości.
Choć krew nam się burzyła, a bicie serca przyśpieszało - wszystko zamarzło, bo kilka szarych sequeli scenariusza ludzkiego zostało wymalowane pijanym ruchem..
Mówią że wyobraźnia jest narzędziem moralności, a najboleśniejsze słowa wypowiada się bez przemyślenia i w złości.
Myśli już dłużej nie mogła trzymać, spadać zaczęły jak płatki róż na pościel.
Zastanawiać zaczęło ją czy to czego na pewno chce to chwilowy żar na ustach, czy długotrwałe ciepło w okolicach serca...

Słońce przygarnia ziemię a księżyc przytula morze, cóż warte twe pocałunki gdy mnie już całować nie możesz...