wtorek, 1 grudnia 2015

#25 Szklany Szczyt



Ja... ja bardzo lubię robić zdjęcia miejsc w których Cię widziałem...

Jeśli zobaczysz światło... proszę nie zbliżaj się do niego, wtedy na ziemi wykroiłby się twój cień, nie chcę tęsknić podwójnie za twoją postacią, raz jest wystarczająco boleśnie...
Pozostańmy w cieniu, świat nie musi o nas wiedzieć...

#Rozdział 1 z Pamiętnika Młodego Botanika


Mam marzenia, mam je i jestem ich restauratorem. Trzymam je do pewnego momentu po czym gdy staną się dojrzałe otwieram im oko w mojej głowie i pozwalam ujrzeć światło, które na wstępie je oślepi wzbudzając w nich odrazę do istniejącego świata. Muszę je wypychać na siłę, lecz gdy tylko to robię wtedy wszyscy wokół chcą je z powrotem wsadzić do środka - cholerni ludzie. Wszystko w tych czasach błyszczy zbyt mocno, szykowne Panie, sikorki na nadgarstkach, ekskluzywne blachy. Wymiotuję tym jednocześnie na wszystkie strony świata , zaczynałem od niczego, dziś mogę jeść kawior - mogę lecz tego nie robię, z braku pieniędzy w dzieciństwie nauczyłem się rozsądku. Mimo to... czuję się gorzej niż kiedyś, powoli podświadomie zaczynam sobie wmawiać że wszystko można kupić... moja świadomość to zło, która nie uświadomiła mi że Ciebie nigdy nie kupię... To trudne, umysł myśli w stresie piętrzy, by efekt mojego nieszczęścia nie był niż szczęście większy. Szczęście widzę dla nas jedno, ty widzisz je tam gdzie go nie ma...
Pytasz skąd wiem? to chyba bez znaczenia, przecież mówiłaś że mi ufasz...
Romantyk ze mnie przeciętny, ale chciałbym z tobą siedzieć nocą na brzegu Wisły z filiżanką herbaty w dłoni słuchając Happysadu... trochę Happy i trochę Sad-u... bo życie to przecież ni tylko spacer po płatkach surfinii...
Nie muszę Ci już sypać komplementów do uszu, przecież znasz je na pamięć. Mówienie do siebie ze łzami na oczach, posypując każde słowo przyprawą o smaku kłamstwo, to nierozsądne ~ marni z nas kucharze. To jakbyśmy wszystkie nasze wspomnienia w proszku wysypali w porywistą zamieć ~ Boże cóż za czuła zamieć!
Zagryzam wargi do krwi, gdy mam świadomość że taki piękny kwiat jak ty więdnie od środka na moich oczach, więdnie od środka ponieważ gdy patrzę przed siebie widzę drogę mleczną pełną gwiazd a między nimi półksiężyc, a może to po prostu piegi na twoich policzkach ze schowanym między nimi szerokim uśmiechem...Wszystko co zniszczone w środku, jest cudne  z pozoru na zewnątrz...Efekt człowieka, zrobi wszystko by stwarzać pozory przeciwne do faktów...
Mówili z kielicha dwa razy nie wypijesz, ratując jednego nie uratujesz drugiego, a z nas dwóch nieszczęście pada zawsze na mnie...
Jednak nie tylko ty cierpisz....
Każde nasze kolejne spotkanie wydaje się heroiczne, jak stara babcia która chce powróżyć z trocin.
Na szczęście nie umieramy z tego powodu jeszcze, bo raczej częściej widzę Ciebie niż my widzimy się...
Gdy od moich starań zamiast potu zacznie płynąć krew po moim Ciele, nie znajdziesz mnie.
Znajdziesz czerwone ślady stóp na przeźroczystej szklanej górze wiodące na szczyt, szczyt na który nie mogliśmy wejść razem a udało się mi samemu...
Trwoga na szczycie sprawia że z dnia na dzień proces wymierania moich uczuć osiąga kolejne stadium -  "to takie ludzkie" rzekłby Werter.
Nie pozwól by zwymiotowało moje serce...
Jako doświadczony botanik na Szczycie Szklanej Góry mogę powiedzieć, że uda Ci się i moje dłonie znów splotą się z twoimi ... śpiesz się moja Pelargonio, nim niczym chwast zostanie wyrwane w moim sercu twoje szczęście...a to wszystko dlatego że gdy nie pielęgnujesz takiego jak ja kwiatu, to kwiat zwiędnie...


1 komentarz:

  1. niesamowite, przepiekny wpis, trafia prosto w serce. z przyjemnością tutaj zaglądam! :)

    OdpowiedzUsuń