czwartek, 9 maja 2013

#7 Apogeum

1' - Podsumowanie.

Uzależniłem się od spacerowania po Cierniu. 

Ludzkie kroki… niszczą wszystko na swojej drodze, by osiągnąć cel. Obierają łatwiejszą ścieżkę, raniąc bliskich. Pytanie, czy chciałbym dojść do celu, by zniszczyć wszystko też na jej drodze? Jestem tylko… człowiekiem? Nie jestem człowiekiem. Kroczę po cierniach gołymi stopami... to nieludzkie. Jeśli jesteśmy karmieni szczęściem, to w tej chwili mam anoreksję.
Przyzwyczajając się do bólu, nie czując niczyjej obecności, prócz samotności, krzyczę. Krzyczę tak głośno, by echo zostało ze mną jak najdłużej, bym przynajmniej przez chwilę mógł się do kogoś przytulić, siedząc między półcieniem, a półmrokiem . 
To nie tak, że wpadam z nim w szał od natężenia tych decybeli... to cały krzyk świata milknie, gdy my szepczemy... 
Resztkę nienawiści ukryję w waszych uszach, zanim od jej nasycenia wasza serdeczność przestanie mieć swój udział. Zniszczyłem ostatnie lustro, tłamsząc w sobie antonim radości, by przyjemny gest odrodził się na nowo, ze zwielokrotnioną siłą powstał, niczym feniks z popiołów. Każdy z kumpli poleca mi się zachlać, pożegnać się ze wspomnieniami, ich rady są jak wskazówki botaników, którzy nie wiedza jak obchodzić się z kwiatami...
Wiem to, że jestem chory i nie interesują mnie diagnozy sąsiednich botaników. Jeśli oni są zdrowi, to ja chcę być chory i mieć tą schizofrenie, czy hipochondrię, czy inną apatię.
Dodatkowo, kiedy patrzę na dzisiejszą młodzież, życie staje się przykre, jeśli Bóg rozdawał ambicje, oni stali w kolejce przeciwnej. 
Nie oglądam się już na nich, wycieram tylko krew ze spojówek, ponieważ radość wykradła już cały smutek z mojego serca.
A ty? Zagraj mi proszę melodię, którą chcę teraz usłyszeć, by moje cierpienie mogło zasnąć, niczym strażnik Hadesu
. Orfeuszu.... ostrza twoimi dłońmi... mój układ nerwowy twoją lirą... zagrajmy wspólnie ostatnią melodię... czyli tą jedyną...

Przepraszam za moją postawę, dźwigam najcięższy plecak, pełny grzechów śmiertelnych, aż krew spływa mi po plecach, od nadmiaru tych tajemnic. Warto przynajmniej przez chwilę poczuć, że zrobiło się coś innego i coś więcej, niż cała reszta próżnych ludzi, którzy w głowach mają jedną myśl "naćpać, najebać i wrócić do domu..." potem płakać w  domu, że nic nie wyszło tak jak planowali i chyba wychodzę na hipokrytę, bo ostatnimi czasy robię podobnie, ale nie mówmy o tym, bo to smutne...



A wieczorem znowu wyjdę i poznam w barach, tępe sztuki co mnie znają tylko z opowiadań... 


3 komentarze:

  1. No kiedy w końcu nowy wpis! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Agatiusza:
    Dobry tekst, taki egzystencjalny. Co do zdania o ambicjach młodzieży, to ponownie - true story.
    Bardzo podoba też mi się: "Orfeuszu.... ostrza twoimi dłońmi... mój układ nerwowy twoją lirą... zagrajmy wspólnie ostatnią melodię... czyli tą jedyną..."
    I plus za lirę!
    Podsumowując teksty równie dobre, jak tamte, o których pisałam Ci uprzednio. Masz fajny język, ciekawy styl, a przede wszystkim niesamowite porównania i przenośnie. Pod względem merytorycznym również wszystko jest dość interesujące, no i przede wszystkim mądre. Tak trzymaj.

    OdpowiedzUsuń