piątek, 29 marca 2013

#3 Peregrynacja

1'  - Ucieczka...

  Kapu Kap.... Krople o parapet,  krople o podłogę, krople na papier...

Każda kropla kapiąca z moich powiek jest jak tusz. Tusz w którym zanurzam rzęsy niczym pióro i piszę ostatnią wiadomość nim moje stopy przekroczą granicę półcienia i wkroczą w półmrok, rzucając moje westchnienia pod pociąg... Zanim konstelacje gwiazd wezmą w tej historii udział, zakończę swoje rękodzieło w ostatnich pijanych ruchach.  Resztę nienawiści ukryję w waszych uszach, zanim od jej nasycenia wasza serdeczność przestanie mieć swój udział. Czas ratować drobne czasu chwile, odejść i nie powiedzieć nic nikomu. Zostawić kilka czarnych kartek i ślady wilgotnych stóp na parkiecie w domu. To nie jest tak że wszystko mi przeszkadza, ja tylko udaję że noc nie jest mi straszna, gdy ukrywam się w cieniu. Zostawię ambiwalentne smaki afektów na waszych ustach odbite przez kalkę... z nikim nie byłem aż tak blisko, by z szacunku dotykać go bezpośrednio. Spalę więzi mimo że się liczą strasznie. Oddam wszystko w wasze ręce i nie powiem o tym nikomu, oddam co tylko można wszystkim najbliższym, nie zdradzając im moich zamiarów. Chłód przytula moje ciało, staram się zagryzać wargi by się ogrzać. Mam nadzieję tylko, że ten fakt nie będzie dla nikogo strzałem w potylicę... spowolniony oddech, rozszerzają się wasze źrenice. Odejdę tam gdzie nie chodzi nawet Bóg. Przepraszam za moją postawę, dźwigam najcięższy plecak pełny grzechów śmiertelnych, aż krew spływa mi po plecach od nadmiaru tych tajemnic. Dolina wygnanych, lecz wiem że tam będę miał świat mój, a tobie zostawię twój, który tak kochasz beztrosko. Boże, daj mi wiarę bym mój dom zbudował na granicie i z każdym porankiem budził się w jej włosach o świcie. Wyruszę by nauczyć się kochać samotność. Muszę stać się klasykiem, zamknąć się w swojej skorupie niczym żółw i nie dopuszczać nikogo, kto chciałby wprowadzić jakiekolwiek zmiany. Wprowadzić w moje życie kilka odcieni Rembrandta, bo koniec końców jakiś sens powstać musi. Ostatnie sekundy kroczę przed siebie dźwigając powieki kilka minut po północy, nim spalę wszystkie nasze zdjęcia w mojej głowie za pan brat z nieświadomością. Może przez chwilę uzyskam zaćmienie poszczególnych przykrych momentów. Zniszczę ostatnie lustro, tłamsząc w sobie antonim radości, by przyjemny gest odrodził się na nowo ze zwielokrotnioną siłą, niczym feniks z popiołów.
Nieważne, będę szedł aż popękają mi stopy od nadmiernego myślenia , idąc po trupach jak po skałach solnych...

 Nie powiem nic, gdy będę miał odejść. Nie szepnę wam nic.

Zostawię tylko uśmiech przez łzy...  
   



                              

       

7 komentarzy:

  1. Genialne...
    Props oczywiście.; )

    OdpowiedzUsuń
  2. REWELACJA ~Schabii

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne pianino jest w utworze który leci w tle,nadaje klimatu opowieści , Elegantttt;) ~ ZnS.

    OdpowiedzUsuń
  4. siedze i czytam to po raz kolejny. MEEEEGA!
    Pisz wiecej.
    Alicjaa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod tak wielkim wrażeniem że aż ciężko coś rozsądnego teraz napisać, ale tekst jest genialny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Spóźniłam się o kilka miesięcy widzę. Ważne jest umieć widzieć, a to już kolejny krok do przodu, miesiące mijają, mam nadzieję, że już lepiej w Twojej głowie. Nie wszystkim udaję się widzieć to co Tobie się udało. Bóg obdarza wieloma darami, a samotność jest trująca. Zanieczyszcza rytm codziennego dnia, dlatego najlepszym lekiem jest ją zagłuszyć. Do póki widzisz grzechy i nosisz w sercu sumienie, to Chrystus gładzi wszelkie klątwy i jesteś wolny od tego całego zgiełku problemów życiowych. Życzę Ci wolności, żeby już nigdy więcej natrętne myśli nie skierowały Cię do smutnych przemyśleń. Nie znam Cię i nie wiem kim jesteś, piszę jak do syna, 3maj się, Niech Bóg Cię błogosławi. Monia

    OdpowiedzUsuń